FAQ - najczęściej zadawane pytania

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące klientów. Pytania zbieram od uczestników szkoleń, wystąpień, kursów oraz od członków grupy LinkedIn w biznesie na Facebooku.

Rekomendacje oraz umiejętności to dwie części profilu, które wpływają na wiarygodność użytkownika. Warto o nie zadbać.

Potwierdzanie umiejętności jest możliwe tylko poprzez wiadomość prywatną lub osobistą prośbę. Natomiast jest sposób na proszenie o rekomendację, jednak w efekcie tak czy inaczej osoba, do której została wysłana prośba, otrzyma ją w wiadomości.

Jak poprosić o rekomendację? Wyświetl profil osoby. Powinniście być w sieci oraz ta osoba musi mieć profil na LinkedIn. Po prawej stronie zdjęcia profilowego znajduje się przycisk z trzema kropkami, a w nim kilka opcji, w tym Poproś o rekomendację. Tu znajdziesz dokładniejszą instrukcję.

Na początku swojej przygody z LinkedIn możesz nie wiedzieć, co wpisać w rekomendacji na LinkedIn. Najważniejsze jest to, że to z zasady pozytywna opinia. Oczywiście, możesz w niej pisać również krytykę, jednak taka rekomendacja raczej nie zostanie zaakceptowana. Taka forma nie odpowiadałaby nazwie: rekomendacja to tekst pozytywny, polecający. Jeśli nie czujesz, że dana osoba na nią zasługuję, nie jesteś zadowolony ze współpracy, to nie powinieneś jej pisać.

Uważam też, że rekomendacja na LinkedIn powinna być pisana od serca, a nie pod dyktando osoby, która cię o to prosi. To twoja osobista opinia i nikt nie powinien ci narzucać, co w niej wpisać.

Jeśli odwiedzisz mój profil na LinkedIn, zobaczysz, że mam już ponad 100 rekomendacji. To dużo, ale to wcale nie oznacza, że zdobycie ich było proste i każdy, kogo prosiłam o wystawienie, napisał mi te kilka zdań opinii współpracy.

Jeśli ktoś nie odpowiada na moją prośbę o wystawienie rekomendacji, po pewnym czasie ponawiam zapytanie. Robię to tylko raz, maksymalnie 2. I idę dalej. Zapominam. Nie obrażam się. Zauważyłam zastanawiającą zależność: na początku mojej aktywności na LinkedIn ludzie chętnie wystawili mi rekomendacje. Po przekroczeniu magicznej granicy 100 opinii, statystyki znacznie się pogorszyły. Średnio ok. 30% osób pisze rekomendację w odpowiedzi na moją prośbę. Nie zawsze po pierwszej wiadomości. Ludziom zdarza się zapomnieć, mają wpisane w kalendarz i nie przeniosą na inny termin. A czasem po prostu nie chcą nam pomóc. I to też rozumiem.

Niestety, zdarza się i tak, że osoby, których nie znamy, potwierdzają nam umiejętności. Na jakiej podstawie to robią? Tego nie wie nikt. Najczęstszym powodem tej czynności (jak się domyślam) jest chęć otrzymania potwierdzeń własnych umiejętności w podziękowaniu.

Jeśli ktoś potwierdzi którąś z twoich umiejętności, dostaniesz powiadomienie. Nic nie szkodzi, że to zrobił. Warto podziękować, ewentualnie zapytać, co sprawiło, że zechciał potwierdzić? To, że ty kogoś nie znasz, nie znaczy wcale, że ta osoba nie zna ciebie.

Jeśli w wiadomości zwrotnej otrzymasz prośbę o „odpotwierdzenie”, odpowiedz grzecznie, że nie znasz tej osoby i nie widzisz podstaw do tego. Powinno wystarczyć. Miałam kilka podobnych sytuacji. Raz zostałam usunięta z grona kontaktów, najwidoczniej okazałam się niezbyt otwartym social networkerem ;) To nic, bądź twardy i żyj zgodnie ze swoimi wartościami.

Jeśli odnosisz nieodparte wrażenie, że ta sekcja profilu na LinkedIn jest mało wiarygodna, to... wszystko w porządku. Masz rację :) Kiedy ktoś mnie interesuje na LinkedIn, zawsze sprawdzam, czy oprócz potwierdzeń umiejętności, posiada również rekomendacje. Pozyskanie ich wymaga dużo więcej wysiłku.

Są sytuacje, kiedy musisz zamknąć profil na LinkedIn. Jak skutecznie zamknąć profil na LinkedIn? Zanim to zrobisz, pomyśl o konsekwencjach: wraz z profilem utracisz wszystkie dane w nim zawarte. Jeśli masz kilkaset lub kilka tysięcy kontaktów to zamknięcie profilu na LinkedIn możesz odczuć boleśnie. Stracisz też wszystkie potwierdzenia umiejętności oraz rekomendacje.

Jeśli jesteś świadomy konsekwencji i się z nimi pogodziłeś, możesz rozpocząć zamykanie profilu na LinkedIn. Operacja jest prosta i wykonuje się ją w ustawieniach. Jeśli nie poradzisz sobie lub nie znajdziesz danej opcji, w tym tekście znajdziesz bardziej szczegółową instrukcję, jak usunąć konto na LinkedIn.

Kiedy przygotowuję CV dla klientów, zazwyczaj zwracam uwagę na to, czy pozycje w doświadczeniu zawodowym są spójne, ale też czy pokazują progres, czyli rozwój.

Jeśli pracowałeś tylko w dwóch miejscach, dodanie jednego, aktualnego, w którym pracujesz krótko, może dać fałszywy obraz twojej osoby. Jeśli stanowisk jest więcej, podawanie wszystkich, np. takich, w których pracowałeś krótko, nie jest potrzebne.

Z informacji, które podałeś wynika, że rozwinąłeś się i obecnie zajmujesz wyższe stanowisko niż poprzednio. Dlatego warto o tym wspomnieć. A z drugiej strony teraz zajmujesz się czymś zupełnie innym, więc w zanadrzu warto abyś miał przygotowane wyjaśnienie, skąd ta zmiana.

Zastanów się, co jest twoim celem. Wiesz, kogo chciałbyś mieć w swoich kontaktach. Decydujesz się wysłać zaproszenie. I jaki efekt chciałbyś uzyskać? Czy twoim priorytetem jest akceptacja zaproszenia? Czy może najważniejsze jest dla ciebie, by spośród zaproszonych kontaktów wyłuskać tych wstępnie zainteresowanych ofertą? Jedynie ta druga sytuacja uzasadnia przesyłanie informacji o ofercie w zaproszeniu spersonalizowanym.

Zastanów się teraz, co byś pomyślał i jak byś zareagował, gdybyś otrzymał zaproszenie do kontaktu z załączoną wiadomością, w której ktoś przedstawia swoją ofertę. Ja reaguję negatywnie nawet na wiadomości, które zawierają link do strony lub podpis „imię i nazwisko Twój Doradca Leasingowy” itp. Odbieram to jako mało sprytne przemycenie informacji handlowej. A przecież widzę to w nagłówku, mogę wyświetlić profil danej osoby i zapoznać się ze szczegółami, jeśli… będę zainteresowana. Tylko wtedy!

Czy ktoś świadomie przyjmie do sieci kontaktów osobę, która od pierwszego podania ręki bombarduje go ofertą? Lub ma słowotok, w którym opisuje siebie i swoją działalność? To zadziała tylko w sytuacji, jeśli trafisz na osobę, która będzie świadoma swoich potrzeb. Nie będzie ich wiele. W związku z tym sieć będzie niewielka i zasięgi podobnie. A aby ktoś od ciebie kupił, musi wiedzieć, że istniejesz. Nie wystarczy, że zobaczy cię raz, twój post mignie mu w kanale informacji. Niestety, w mediach społecznościowych trzeba się bardziej postarać.

W mediach społecznościowych jesteśmy dla relacji. Budujmy zatem prawdziwe relacje, niepodszyte niepohamowaną chęcią sprzedaży...

Najpierw określam, dlaczego jestem na LinkedIn, co chcę osiągnąć i kogo chcę mieć w swojej sieci i dlaczego. Grup odbiorców może być kilka, jak i powodów, dla których będziemy przyjmować lub wysyłać zaproszenia do tych osób.

Przyjmuję kilka prostych kryteriów podczas przyjmowania zaproszeń od obcych osób:

• akceptuję, że mój profil na LinkedIn jest profilem publicznym i zgadzam się na akceptację obcych osób,
• pobieżnie sprawdzam, na tyle, na ile jestem w stanie samodzielnie ocenić, czy to prawdziwy profil: nie przyjmuję zaproszeń od osób z pustym profilem,
• analizuję nagłówek i zastanawiam się, czy chcę mieć tę osobę w kontaktach: czy ta osoba wysłała do mnie zaproszenie, bo chce mi coś zaoferować i czy ja mogę tej osobie coś zaoferować, jednym słowem – czy nasza relacja przyniesie obopólną korzyść.

Następnie akceptuję też ryzyko popełnienia błędów w przyjmowaniu zaproszeń. Nie jestem w stanie całkowicie wyeliminować sprzedażowego spamu. Mogę go jednak zminimalizować. W jaki sposób?

1. Po przyjęciu zaproszenia wysyłam krótką wiadomość z pytaniem, co spowodowało, że ta osoba wysłała zaproszenie. W zależności od udzielonej odpowiedzi, podejmuję decyzję, co dalej robić.
2. Jeśli nie otrzymuję odpowiedzi, nie usuwam osoby z kontaktów. To jeszcze nic nie znaczy. Wiem, bo mam sporą sieć i zdarza mi się (niestety) po prostu zapomnieć odpowiedzieć. Jeśli osoba nie zacznie mnie spamować ofertą, może zostać w moich kontaktach. Moje posty będą się jej wyświetlać :)
3. Jeśli otrzymuję oferty mimo tego, że wyraźnie napisałam, że sobie ich nie życzę, blokuję osobę lub usuwam z grona kontaktów. Nigdy jeszcze tego nie zrobiłam. Jedną osobę usunęłam z grona kontaktów i od razu poczułam się lepiej :)

Notka powitalna, tzw. zaproszenie spersonalizowane, wiadomość dołączana do zaproszenia, jest mile widziana, choć rzadko spotykana… A szkoda, bo przesłanie zachęcającej krótkiej wiadomości sprawia, że kontakt się „ociepla”, zaczynamy nawiązywać relację. Jeśli ktoś odpowie na nasze zaproszenie (tzn. odpowie na wiadomości i sam napisze kilka słów), to może oznaczać, że jest otwarty na rozmowy i warto odezwać się do takiej osoby ponownie. Jednak niech w dalszym ciągu w centrum konwersacji pozostanie nasz rozmówca, a nie nasza oferta. Tu znajdziesz wskazówki, jak napisać zaproszenie na LinkedIn.

Dobry i skuteczny social selling prowadzi do tego, że klienci zgłaszają się sami, bo nasza aktywność, nasz profil itp. tak bardzo zaczynają ich interesować, że po prostu nie mogą się oprzeć :)

Jeśli zauważysz, że ktoś przyjął cię do kontaktów, ale nie odpowiedział na wiadomość, możesz po pewnym czasie (np. tydzień) napisać ponownie. Tylko co? Wiadomość sprzedażowa może zostać odebrana jako spam. Wiadomość z informacją, że nie otrzymałeś odpowiedzi, wydaje mi się dziwna, chyba że w zaproszeniu było postawione pytanie.

Jeśli szukasz pomysłów na to, jak napisać wiadomość powitalną, przejrzyj profil osoby, do której chcesz napisać i znajdź w nim coś ciekawego, co otworzy pole do rozmów. Może ma ciekawą pracę? Albo opublikowała interesującego posta lub artykuł? Po prostu zacznijcie rozmawiać. Niektórzy postrzegają zdobywanie kontaktów LinkedIn jako nowoczesny cold calling (tzw. zimny telefon) – piszemy do tych, których nie znamy i atakujemy ich ofertą, bo przecież w sprzedaży działa statystyka… To droga bardzo na skróty i mało skuteczna. I jakie wrażenie po sobie pozostawiamy?

Niestety, możliwość oznaczenia kontaktów tagami jest możliwa tylko w Sales Navigatorze. To przydatne narzędzie do zarządzania dużą siecią kontaktów, jednak dodatkowo płatne. Można skorzystać z bezpłatnego miesiąca próbnego (taki próbny miesiąc można wykorzystać raz w roku), by sprawdzić jego możliwości.

W podstawowej bezpłatnej wersji LinkedIn nie daje możliwości grupowania kontaktów i oznaczania ich, jako bliższe, dalsze, zawodowe itp. Ostatnio pojawiła się funkcja Teammates – oznaczenie członków zespołu, ale jej działanie jest ograniczone. W ten sposób można oznaczyć maksymalnie do 50 osób i te osoby muszą to oznaczenie zaakceptować, czyli potwierdzają, że są członkiem zespołu.

Jeśli zacząłeś już szukać kontaktów na LinkedIn, korzystasz z wyszukiwania zaawansowanego lub po prostu przeglądasz albo wyświetlasz profile tych osób, które wyświetliły twój, zapewne zauważyłeś, że przy nazwisku pojawia się tajemnica cyfra 1, 2 lub 3. Ta cyfra pojawia się zarówno w wynikach wyszukiwania, gdy widzisz listę użytkowników, a także po wyświetleniu profilu.

Co oznacza cyfra przy nazwisku na LinkedIn? Ta cyfra oznacza poziom danego kontaktu. Na LinkedIn mamy 3 stopnie kontaktów: 1 - oznacza kontakty, które zaakceptowały twoje zaproszenie (lub ty przyjąłeś ich propozycję do nawiązania relacji), 2 - oznacza osoby, z którymi masz punkt wspólny w postaci wspólnego znajomego (wśród twoich kontaktów jest osoba, która ma w kontaktach daną osobę). 3 - nie jesteście znajomymi i nie macie wspólnych kontaktów. Są to osoby połączone z twoimi kontaktami 2 stopnia, z którymi nie masz żadnych wspólnych kontaktów.

Tu dowiesz się więcej o tym, czym jest sieć kontaktów na LinkedIn.

LinkedIn limituje ilość wysyłanych zaproszeń. To oczywiste – chroni użytkowników przed spamem. Generowanie leadów na LinkedIn jest przez wielu utożsamiane z masową wysyłką zaproszeń. Zanim użytkowników ustosunkuje się do twojego zaproszenia, ląduje w poczekalni. Masowa wysyłka + dużo zaproszeń niezaakceptowanych może się skończyć tymczasową blokadą możliwości zapraszania do kontaktu.

Jak wycofać lub usunąć wysłane zaproszenia? Wejdź w Sieć (Network) na głównym pasku menu, a następnie kliknij Zarządzaj (Manage).

Jeśli poświęcasz dużo czasu na wyszukiwanie kontaktów na LinkedIn, a następnie nawiązanie i podtrzymywanie relacji z nimi, możesz nie chcieć, aby konkurencja z łatwością je podejrzała. To przecież idealny sposób na zdobycie kilkuset a nawet kilku tysięcy potencjalnych klientów – wchodzisz na profil konkurencji, wyświetlasz listę kontaktów i wysyłasz zaproszenia. Przypuszczam, że tego nie chcesz.

Możesz sprawić, że tak nie będzie. Wystarczy, że zmienisz odpowiednie ustawienia prywatności, a twoja lista kontaktów nie będzie widoczna publicznie. Osoby odwiedzające twój profil nadal będą widzieć wspólne kontakty, ale nie będą już miały dostępu do pozostałych.

Z LinkedIn możesz korzystać nie tylko na komputerze. I chociaż w aplikacji mobilnej nie wszystkie opcje są dostępne (niektóre z funkcji są dostępne z kolei tylko na urządzeniach mobilnych…), to nadal możesz wysyłać ze smartfona zaproszenia spersonalizowane.

Pisałam już o tym wiele razy, że dodanie krótkiej wiadomości do zaproszenia jest na LinkedIn mile widziane. Niewiele osób to robi, więc kiedy już dostaniesz kilku zdaniowe powitanie, naturalnie je zapamiętujesz. Ociepla się twój kontakt z nadawcą. Czasem możesz nawet zacząć myśleć pozytywnie o osobie, która napisała do ciebie wiadomość. Dlaczego? To proste! To jest po prostu miłe!

Oczywiście, nie chodzi mi o wiadomości sprzedażowe, oferty handlowe. Tego typu komunikatów unikamy, żeby nie zniechęcić odbiorcy.

Jeśli korzystasz często ze smartfona, przyda ci się informacja, jak wysłać zaproszenie spersonalizowane na aplikacji mobilnej. Wyświetl profil osoby, z którą chcesz nawiązać kontakt. Pod imieniem i nazwiskiem znajdziesz przycisk „Nawiąż kontakt”. Nie naciskaj go. Wybierz „Więcej...”, a z listy - „Spersonalizuj zaproszenie”.

W oknie wpisz krótkie powitanie z informacją, co skłoniło cię do nawiązania kontaktu. I gotowe!

Często pytacie mnie, jak napisać zaproszenie spersonalizowane. A ja odpowiadam, że szczerze, krótko i odnosząc się do cech wspólnych lub interesujących w danej osobie. Aby odnaleźć te ostatnie, warto wyświetlić listę ostatnio opublikowanych postów lub artykułów. Zobaczyć, co poleca i pod jakimi publikacjami zostawia komentarze.

Jak to zrobić?

Wyświetl profil danej osoby. Znajdź w nim Aktywność i kliknij „Zobacz wszystko”. Możesz też skorzystać z wyszukiwania zaawansowanego, wpisując w okno wyszukiwania imię i nazwisko szukanej osoby, a następnie zawężając wyniki do treści. Otrzymasz w ten sposób nie tylko publikacje osoby, której szukasz, ale i wzmianki na jej temat.

LinkedIn z całą pewnością nie jest doskonały, ale ma kilka ciekawych funkcji, niedostępnych w innych mediach społecznościowych. Jeśli aktywnie poszukujesz nowych kontaktów lub potencjalnych klientów, najprawdopodobniej korzystasz z wyszukiwania zaawansowanego. Możesz zapisać wskazane kryteria wyszukiwania i dostawać powiadomienia na maila, kiedy pojawią się nowe wyniki.

Skoro można oszczędzić trochę czasu na ponowne określanie, kogo szukamy, to dlaczego z tego nie skorzystać. Tzw. alerty możesz ustawić maksymalnie 3, więc wybieraj mądrze. Powiadomienia będą do ciebie przychodzić mailowo raz w tygodniu.

Niezależnie, czy publikujesz na LinkedIn, czy w innym medium społecznościowym, częstotliwość jest tylko jednym z czynników, który wpływa na widoczność i zasięgi postów. Osobiście uważam, że bardziej niż ilość, liczy się jakość. Na czym polega social selling? Na pewno nie na akwizycyjnej sprzedaży w każdej publikacji. Dlatego nawet jeśli będziesz publikować często, np. 5 razy w tygodniu w dni robocze, a będą to treści sprzedażowe i reklamowe, to nie wywołasz zainteresowania społeczności. Brak zainteresowania = brak zaangażowania = spadek zasięgów.

Sprout Social podaje, że najlepszym czasem na publikację na LinkedIn jest środa między godziną 15 a 17. Ponadto warto publikować we wtorek między 8 a 10 rano, w środę między 10 a 12 i w czwartki między 13 a 15. Czy to oznacza, że w pozostałych godzinach nie warto publikować? Nic z tych rzeczy! Zanim podejmiesz decyzję, jak często i kiedy będziesz publikować, dobrze zastanów się nad tym, kto jest twoim odbiorcą, do kogo kierujesz swój przekaz/ wiedzę/ ofertę i kiedy on jest obecny w mediach społecznościowych i na LinkedIn.

Kiedy na szkoleniach pada pytanie o częstotliwość publikacji oraz prośba o wskazanie konkretnych dni, kiedy dodawać posty na LinkedIn, mówię zwykle, że to medium społecznościowe trochę przypomina korporację. W poniedziałek nikt nie wiem, w co włożyć ręce (dlatego zaangażowanie pod publikacjami jest niewielkie), a w piątek od rana czekamy już w podnieceniu na zegar, który wybije 15 i tym samym da sygnał do wyjścia z pracy ;)

Z moich osobistych doświadczeń wynika, że najlepiej sprawdzają się dni robocze, szczególnie od wtorku do czwartku, raczej w godzinach rannych. Zwykle publikuję między godziną 8 a 10 rano. Najważniejsze posty dodaję w środy, ewentualnie we wtorki. Zdarza się, że i czwartkowe zyskiwały ponad 100 000 wyświetleń. Prawda jest taka, że dobry post, który budzi zaangażowanie, będzie widoczny zarówno w dni robocze, jak i w weekend. Całkiem świeży przykład: kilka dni temu dodałam post na LinkedIn, w którym zapraszałam do wzięcia udziału w badaniu profili, które realizuję. Świątek, piątek czy niedziela – ilość komentarzy 6 dni po publikacji posta przewyższa ilość wiadomości, które wysyłam każdego dnia do komentujących… Post dodany w środę przed godziną 10, obecnie ma 150 000 wyświetleń.

Facebook służy do podtrzymywania kontaktu między znajomymi, LinkedIn – do nawiązywania i budowania relacji zawodowych i biznesowych. Tak naprawdę granica dzieląca te media społecznościowa jest płynna i obok pokazywania różnic, wolę przedstawiać potencjał tego profesjonalnego medium. W społeczności LinkedIn pojawia się wiele krytycznych dyskusji na temat systematycznego upodabniania się platformy do Facebooka: niedawno pojawiła się funkcja LinkedIn Events, (póki co kulawy) odpowiednik wydarzeń na Facebooku, testowane są też transmisje na żywo (ta możliwość jest stopniowo udostępniania wybranym osobom, które o to zawnioskowały). Pod postami mamy już nie tylko polecenia (odpowiednik „like’ów”), ale i reakcje – dopasowane do charakteru medium społecznościowego (a więc Gratulacje, Interesujące itp.).

Kiedyś LinkedIn był portalem, w którym zakładano konto, by dać się znaleźć rekruterom. Dzisiaj więcej czasu spędzamy w kanale informacji, przeglądając posty, a nie oferty pracy. No właśnie – posty. Zarówno w jednym, jak i drugim medium społecznościowym, mamy możliwość publikacji postów. Jednak różnią się one charakterem: Facebook to zdjęcia z wesela, urodziny dziecka, zabawne anegdoty i filmiki; LinkedIn to ja w otoczeniu biznesowym, moje życie zawodowe, anegdoty związane z pracą, świętowanie rocznicy zatrudnienia. Oprócz postów można na LinkedIn dodawać artykuły, które są widoczne również w wyszukiwarce internetowej, a w twoim profilu mogą stanowić ciekawą bazę wiedzy dla potencjalnych klientów lub czytelników. A w postach umieszczać dokumenty, np. prezentację, artykuł z magazynu itp.

LinkedIn różni się od Facebooka zdecydowanie jakością informacji dostarczanych przez użytkowników. Profil przypomina CV, zawiera elementy, po których rekruter z łatwością powinien nas wyszukać i są to dane z dużym prawdopodobieństwem prawdziwe. Facebook zalewa fala fakenewsów. Na LinkedIn możemy się sporo dowiedzieć o potencjalnych kandydatach, klientach lub osobach, z którymi chcemy nawiązać współpracę, a artykuły, które tam czytamy, są świetnie napisane i merytoryczne.

W telegraficznym skrócie – jak działać na LinkedIn? Przygotować profesjonalny profil, a następnie systematycznie go aktualizować, rozwijać sieć i regularnie publikować.

Prowadzenie firmy nie jest żadną wytyczną ani warunkiem tego, by dobrze się sprzedać na LinkedIn. Możemy być tam z różnych powodów, np. chcemy znaleźć pracę lub pracownika, budować wizerunek eksperta lub zdobywać wiedzę. Aktywność na LinkedIn, kiedy jesteśmy zatrudnieni na etacie, może nam otworzyć ciekawe możliwości rozwoju osobistego i kariery. Dobre, wartościowe publikacje przyciągają oferty, np. możliwość napisania artykułu w czasopiśmie lub na portalu internetowym, propozycja wystąpienia podczas wydarzenia. Nie zawsze wiążą się z tym korzyści finansowe, ale przecież od czegoś trzeba zacząć.

Aby być widocznym, trzeba się pokazać.

Aby się sprzedać, trzeba wiedzieć, co chce się sprzedać. I niekoniecznie piszę tu o produkcie czy usłudze. Może to być idea lub nasze konkretne umiejętności. Warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań: kogo chcę sobą zainteresować i dlaczego? Określić swoją osobista unikalną propozycję wartości – w czym jestem najlepszy? Co jest we mnie wyjątkowego? Co robię lepiej niż moja konkurencja/ niż osoby podobne do mnie/ zajmujące podobne stanowiska? Co mogę zaoferować innym? Jak moja wiedza może pomóc innym i jaka to wiedza?

Kiedy wiesz już, co sprzedać, poćwicz mówienie o sobie językiem korzyści. I uwierz mi, nikt nie jest w tym alfą i omegą. Mamy w głowie miliony myśli, które przypuszczają regularną dywersję na nasze plany, marzenia i pewność siebie. Ostatnio złapałam się na tym, pisząc teksty na tę stronę. Ja też mam z tym problem. Dlatego warto ćwiczyć. Dlatego od wczoraj, zamiast mówić „Uczę wykorzystać potencjał LinkedIn i marki osobistej...”, mówię „Pokazuję, jak rozwinąć biznes poprzez...” ;) Nikogo nie interesuje LinkedIn. Większość interesuje rozwinięcie biznesu.

Pamiętaj, tekst, który napiszesz dzisiaj, napiszesz jeszcze lepiej za tydzień lub dwa. Bo będziesz bogatszy o doświadczenia i wiedzę.

Istnieje możliwość dodania różnych ciekawych efektów do tekstu w poście na LinkedIn. Mogą treść uatrakcyjnić wizualnie i zaskoczyć odbiorcę. Kiedy będziesz korzystać z tej opcji, pamiętaj, że efekt może nie być widoczny na wszystkich urządzeniach. W takim przypadku efekt zaskoczenia z pozytywnego zmieni się w negatywny. Warto to wziąć pod uwagę.

Do rzeczy. Jak to zrobić? Wejdź na stronę: https://coolsymbol.com/cool-fancy-text-generator.html. Wpisz u góry tekst, który chcesz urozmaicić, a następniej wybierz efekt i skopiuj tekst za pomocą przycisku "Copy". Tak, to takie proste! Teraz wystarczy, że wkleisz sformatowany tekst w treść posta i gotowe :)

PS. Nie stosuję tego. Użyłam raz i zrezygnowałam po pierwszej wiadomości z informacją, że komuś efekt się nie wyświetla. Pozostaję przy popularnych ikonach graficznych.

Pełne pytanie: Bardzo dziękuję za kurs, już czekam na kolejny! Nasunęło mi się pytanie: chcąc być aktywna z nowo poznanymi osobami chciałabym przeprowadzić sondę, co sądzą na dany temat. Chciałabym wykorzystać wiadomości, a nie tablicę główną. Jak sformułować treść takiej wiadomości, żeby była to taktowna prośba, nie potraktowali tego, jak wyciąganie informacji na siłę i zechcieli odpowiedzieć?

Osobiście, nie jestem zwolenniczką tego typu wiadomości. Otrzymuję ich sporo i raczej na nie nie odpowiadam. Mam wrażenie, że po prostu marnują mój czas, który bardzo szanuję. Ankiety, sondy, badania umieszczam w postach. Odpowiada ten, kto ma na to czas i jest zainteresowany.

Jeśli jednak chcesz wysłać wiadomość, możesz to zrobić na kilka sposobów:

1. możesz utworzyć czat dla grupy osób (max 50): na takim czacie napiszesz jedną wiadomość, którą zobaczy każdy zaproszony do konwersacji,
2. możesz wyświetlić listę kontaktów i wybrać ręcznie osoby (np. sugerując się nagłówkiem),
3. możesz skorzystać z wyszukiwania zaawansowanego, by przesortować kontakty, np. po branżach lub frazach kluczowych i wysłać wiadomości do osób, które pojawią się w wynikach.

Co wpisać w treści takiej wiadomości?

Tutaj doradzić jest mi bardzo trudno. Nie wiem, czego konkretnie ma dotyczyć wiadomość. Czy chcesz zbadać grupę docelową, aby wiedzieć, co publikować? Czy zapraszasz do wzięcia udziału w badaniu? Czy zależy ci na tym, by osoby odniosły się do twojego posta lub artykułu?

W każdym z tych przypadków niezmiennie radzę przedstawić autentyczny powód. Dlaczego to robisz? Czy osoba, do której piszesz, zyska coś, gdy odpowie na twoje pytanie.

Przeglądanie wiadomości na LinkedIn jest niewygodne. Jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś, to z pewnością zrozumiesz to, kiedy nauczysz się pozyskiwać nowe kontakty i zaczniesz to robić. Jeśli otrzymujesz dziennie kilkadziesiąt wiadomości (a nawet kilkanaście) i następnego dnia zaczynasz na nie odpowiadać od najstarszych, to po napisaniu odpowiedzi wiadomość przenosi się na początek, a ty musisz wracać ponownie do miejsca, z którego zacząłeś.

Wśród tych wielu wiadomości, które otrzymujesz każdego dnia, niektóre mogą być ważniejsze od innych. Jeśli nie przeniesiesz danego kontaktu do CRM-u lub chociażby zwykłego kalendarza, wiadomość zniknie, a kontakt przepadnie. Aby tak się nie stało, możesz archiwizować nieistotne wiadomości, pozostawiając w skrzynce odbiorczej te najistotniejsze. Lub pozostawić w skrzynce większość, a te najważniejsze zarchiwizować. Wykorzystasz w ten sposób pusty folder, co może ułatwić ci pracę.

Przejście do folderu z wiadomościami zarchiziwizowanymi jest proste. Wystarczy kliknąć ikonkę sortowania i wybrać odpowiednie polecenie. Jednak już sama archiwizacja nie jest już tak oczywista. Aby to zrobić, należy wybrać ikonę przeniesienia, jak na grafice poniżej.

Jak zaprosić do obserwowania profilu firmy na LinkedIn? Sposobów jest kilka, jedne są bardziej pracochłonne, inne mniej. Jeśli spędzasz dużo czasU na Facebooku i prowadzisz własny fanpage, na pewno zauważyłeś bardzo przydatną opcję "Zaproś znajomych do polubienia tej strony". To bardzo wygodne rozwiązanie. Filtrujesz np. po lokalizacji, a następnie zbiorczo wysyłasz zaproszenie. Klienci często pytają mnie, czy taka opcja istnieje na LinkedIn.

Powiem szczerze: pojawia się i znika. Po pierwszym próbnym uruchomieniu została szybko wyłączona. Użytkownicy skarżyli się na spam. Niedawno została włączona ponownie, tym razem znalazłam się w gronie "szczęśliwców" (postanowiłam z niej nie korzystać). Dziś jej nie mam. Co będzie dalej? Zobaczymy. Tu dowiesz się, jak zaprosić do obserwowania strony firmowej na LinkedIn tym sposobem (jeśli będziesz miał tę funkcję...).

Jak jeszcze możesz zaprosić do obserwowania profily firmy na LinkedIn? Na piechotę... I w dodatku pod górkę ;) Możesz wysyłać do potencjalnie zainteresowanych wiadomości, udostępniać posty opublikowanie na profilu firmy na swoim koncie prywatnym lub napisać post, w którym prosisz o obserwowanie (taką prośbę warto uzasadnić konkretną wartością, którą oferujesz klientowi/ odbiorcy).

Masz stronę dla firmy albo fanpage'a na Facebooku? Jeśli tak i zdarzyło ci się kiedykolwiek ustawiać reklamę, zapewne znasz Pixela FB. To kawałek skryptu, który dodajesz na stronie internetowej, w odpowiednim miejscu i który powoduje, że po wejściu na twoją stronę internetową, a następnie na Facebooka, dany użytkownik widzi reklamę produktu, który przed chwilą oglądał (tzw. remarketing).

Do tego właśnie służy LinkedIn Insight Tag. To również kawałek kodu, który należy umieścić na swojej stronie www we wskazanym w instrukcji miejscu. Na podstawie zebranych danych będziesz mógł tworzyć grupy odbiorców podobnych do odwiedzających stronę. To bardzo wygodne. Tu dowiesz się więcej na temat tego, co to jest LinkedIn Insight Tag.

Instalacja LinkedIn Insight Tag jest prosta i nie powinna przysporzyć ci problemów. Wystarczy tylko kilka minut podstawowa wiedza na temat budowy strony internetowej, by wkleić kod w odpowiednim miejscu. Jeśli stroną administruje inna osoba, wystarczy przekazać jej dany fragment kodu. LinkedIn prześle jej go na podany przez ciebie adres e-mail.

Jeśli korzystasz z Google Tag Managera, możesz to zrobić za jego pośrednictwem. Wystarczy wyszukać opcję LinkedIn Insight Tag i uruchomić. Jeszcze łatwiejsze! Tu znajdziesz szczegółową instrukcję, jak zainstalować LinkedIn Insight Tag.